Kolumbia Travel

Otro sitio realizado con WordPress

„Kolumbia nie pozostawia nikogo obojętnym” – wywiad z wolontariuszami trzeciego etapu naszego projektu

Wolontariat w Kolumbii

Iga, Gosia i Krzysztof wzięli udział w drugiej odsłonie naszego projektu na kolumbijskiej sawannie, w Villavicencio oraz nad najpiękniejszą rzeką na świecie w Parku Narodowym Serranía de La Macarena – Caño Cristales. W krótkiej rozmowie podsumowującej, zapytałyśmy naszych wolontariuszy o ich odbiór Kolumbii. (wolontariat w Kolumbii)

Dlaczego zainteresował Was udział w wolontariacie w Kolumbii?

Iga: Kolumbią zainteresowałam się jeszcze w liceum, za sprawą Marqueza. Z resztą od kiedy pamiętam, marzyłam o odwiedzeniu Ameryki Południowej. Fascynowała mnie jej kultura, egzotyka i koloryt. Hipnotyzujące były opowieści mojego dziadka, który w młodości zwiedził na statkach pół świata, ale szczególnie związany był właśnie z Ameryką Południową. No i udało się – okazało się, że spełnianie marzeń nie jest wcale takie trudne. Udział w wolontariacie był dla mnie idealnym rozwiązaniem, ponieważ zależało mi na spędzeniu w Kolumbii dłuższego czasu: chciałam skupić się na nauce języka hiszpańskiego, bliżej, głębiej poznać kulturę i tworzących ją ludzi, poczuć tętno kolumbijskiego życia i codzienności. Dodatkowo mogłam zrobić coś pożytecznego, a to daje ogromną satysfakcję. Nauczanie angielskiego było wyzwaniem, ale też wielką przyjemnością.

Gosia: Podróże to ważna część mojego życia. Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe kultury. Dlatego też, gdy tylko usłyszałam o możliwości spędzenia trzech miesięcy w kolumbijskim miasteczku, ucząc języka angielskiego, nie wahałam się nawet sekundy.

Krzysztof: W ubiegłym roku uczestniczyłem w semestralnej wymianie studenckiej w Peru, gdzie było mi dane poznać rytm i zawiłości dnia codziennego w Ameryce Południowej. Zakochałem się w latynoskiej ziemi i pomyślałem sobie, że kiedyś, któregoś dnia, byłoby fajnie na chwilę wrócić na kontynent. Okazja w postaci wolontariatu w Kolumbii „spadła mi z nieba”. Dziś wiem, że nie mogłem podjąć lepszej decyzji.

Jakie cechy Kolumbijczyków przypadły Wam wyjątkowo do gustu podczas kilkumiesięcznego pobytu w tym kraju?

Iga: Kolumbijczycy są radośni, ciepli, spontaniczni i bardzo dumni. Zawsze chętni do udzielenia pomocy, gościnni i serdeczni. Uwielbiam ich ciekawość świata. Zasypywanie pytaniami dotyczącymi Polski, naszego klimatu, zwyczajów, kuchni itd. to była dla mnie kolumbijska codzienność. Chcą też wiedzieć, jak Kolumbia postrzegana jest w innych krajach. Bardzo ważna jest dla nich walka ze stereotypami.

Gosia: Myślę, że spokój. Brak pośpiechu. Jest to cecha, której Europejczycy powinniśmy się nauczyć od Kolumbijczyków. Wszystko ma swój czas, nie ma co popędzać biegu spraw. Oprócz tego radość. Cieszenie się każdą chwilą i traktowanie życia z przymrużeniem oka.

Krzysztof: Najbardziej chyba banalność tego, że na uśmiech odpowiada się uśmiechem. Poza tym stała chęć pomocy, poczucie humoru oraz otwartość i zaciekawienie skądinąd egzotycznymi przybyszami z Polski. Podobał mi się też (choć muszę przyznać, że nie zawsze) całkowity brak tzw. strefy przestrzeni personalnej.

Zaobserwowaliście jakieś intrygujące zwyczaje nieznane Wam wcześniej?

Iga: Zaskoczyło mnie kilka rzeczy, począwszy od tego, że wielu ludzi nadal wierzy w magię i czary: usługi „magiczne”, jak rzucanie zaklęć czy uzdrawianie, dostępne są tutaj od ręki, a miasta zalane są ulotkami typu „gwarancja pieniędzy, zdrowia i miłości”. Dziwią też zwyczaje kulinarne: na śniadanie uwielbiana przez Kolumbijczyków, gorąca zupa gotowana na mięsie i kościach (zaskoczenie szczególnie w tropikach), czy wszechobecny ryż, serwowany najchętniej trzy razy dziennie.

Gosia: Tak naprawde to styl życia jest totalnie różny od naszego. Najciekawszym dla mnie aspektem życia jest jego podział na jakby dwie części. Oczywiście nie mówię tu o całej Kolumbii, ale o jej niewielkiej części, którą miałam okazję poznać, a mianowicie o La Macarena. Z jednej strony, mieszkańcy miasteczka żyją tutaj – w La Macarenie i tutaj zajmują się swoimi codziennymi sprawami, czy to są właścicielami sklepu, hotelu czy pracują na stanowiskach urzędniczych. Z drugiej strony prawie wszyscy mają dodatkowo swoje ranczo, mniejsze lub wieksze, na którym zajmują się uprawą lub hodowlą bydła. Często zostawiają swoje codzienne obowiązki i wybierają się na ranczo, żeby dopilnować zwierząt i zostają tam na kilka dni. Fascynuje mnie ten podwójny tryb życia. Z jednej strony chaos miasteczka, motocykle, ludzie, itd., a z drugiej – cisza, spokój i odosobnienie w obcowaniu z naturą.

Krzysztof: Urzekł mnie fakt, że nieznające się nawzajem, często widzące się pierwszy raz w życiu osoby zwracają się do siebie per „amor” czyli „kochanie”. Z drugiej strony dość powszechne jest używanie zwrotów typu „gordita”, „bajita”, „marica” czy „negrito” (tj. grubaska, niziutka, pedał, czarnuszek), które są raczej wyrazem czułości i nigdy nie są postrzegane za obraźliwe. W Europie? Nie do pomyślenia!

Czego się nauczyliście podczas pobytu w Kolumbii?

Iga: Pobyt w Kolumbii nauczył mnie patrzeć bardziej globalnie na współczesne problemy, takie jak nierówności społeczne, eksploatację biedniejszych państw przez potęgi ekonomiczne czy konieczność aktywnej ochrony środowiska, a nie wyłącznie deklaracji. Tego, że ludzie na całym świecie – mimo różnic kulturowych – są tak naprawdę bardzo podobni. Uświadomił jak komfortowe i wygodne jest życie w Europie, jak swobodnie możemy decydować o swoim miejscu zamieszkania, jak łatwy mamy dostęp do edukacji i pracy. Kolumbia nauczyła mnie cierpliwości i tego, że czasami po prostu nie ma wyjścia i trzeba czekać. I tego, że zamiast cały czas gdzieś pędzić, czasem warto zwolnić i rozejrzeć się dookoła.

Krzysztof: Cierpliwości! Tutaj „teraz” lub przysłowiowe „5 minut” oznacza co najmniej pół godziny. Godzina (lub trzy) spóźnienia na umówione spotkanie nie jest nawet powodem do chociażby słowa przeprosin. Oczywiście poznałem też wiele nowych słów i wyrażeń, których nie zrozumiałby żaden Hiszpan. Z uwagą śledziłem również bieżące wydarzenia w kraju. W sumie odnoszę wrażenie, że każdego dnia natrafiałem na coś nowego, zaskakującego, intrygującego.

Najprzyjemniejszy moment podczas tego pobytu, który na zawsze pozostanie Wam w pamięci?

Iga: Pierwsza pobudka w Bogocie po moim nocnym locie. Nie zapomnę uczucia, kiedy rozsunęłam zasłony i po raz pierwszy zobaczyłam Andy. Pierwszy poranek w okolicach Villavicencio, kiedy zaspana wyszłam do ogrodu i zobaczyłam papugi i tukany. Noc w hamaku na pustyni Tatacoa. Podróż motocyklem do miasta Puerto López – geograficznego centrum kraju, a po drodze palmy, setki kopców termitów i mrówkojady. Niesamowitych, niezapomnianych chwil było naprawdę sporo.

Gosia: Takich momentów było setki, trudno mi zdecydować się na jeden konkretny. Poranne pogaduchy przy czarnej, kolumbijskiej kawie, przetańczone sobotnie noce, wycieczki do Caño Cristales, wizyty w domach przyjaciół. Każdy dzień ma w sobie coś magicznego i te wszystkie mini momenty składają się na jedną, wielką przygodę, którą zawsze będę wspominać z łezką w oku.

Krzysztof: Nie sposób zdecydować się na jeden konkretny moment, było ich po prostu zbyt wiele!

Czy Kolumbia jest Waszym zdaniem atrakcyjnym turystycznie krajem dla Polaków? Co jest w niej najciekawsze?

Iga: Kolumbia nie bez powodu nazywana jest przez samych Kolumbijczyków rajem na ziemi. Jej różnorodność zachwyca, a natura po prostu zapiera dech. Kolumbia jest niezwykle atrakcyjna turystycznie, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie – od sawanny, przez trasy trekkingowe, dżunglę amazońską, wzgórza porośnięte najwyższymi palmami świata, po nowoczesne miasta, ciekawe muzea, malownicze miasteczka, gdzie czas stanął w miejscu i rajskie plaże nad turkusowym morzem. Wszystko to doprawione słońcem i radosną muzyką.

Gosia: Jak najbardziej. Kolumbia to wielki kraj, bardzo zróżnicowany pod względem geograficznym i kulturowym. Każdy region ma swoje cechy charakterystyczne i naprawdę potrzebaby wiele czasu, żeby je odkryć. Zdecydowanie wielkim plusem jest wszechobecna natura. Na każdym kroku znajdziemy tu zróżnicowaną faunę i florę i moc możliwości odkrycia jej, czy to pieszo, na motocyklu, na łódce. Jeśli chodzi o kulturę, to każdy region ma swoje własne tańce, obyczaje i kuchnię.

Krzysztof: Oczywiście! Kraj ten oferuje niezliczoną ilość atrakcji, które zadowolą nawet najbardziej zblazowanych turystów. Każdy znajdzie coś dla siebie, do wyboru są m.in. ośnieżone góry, rajskie plaże, nieprzebyta dżungla, turkusowe wysokogórskie jeziora, rozległe niziny, zabytki archeologiczne niezbyt dobrze poznanych cywilizacji, urocze miasteczka z kolonialną architekturą czy też owoce, które nie mają nawet polskich nazw. Dla mnie jednak najciekawsi są mieszkający tu ludzie – piękni, do bólu uprzejmi, czasami paranoiczni, na swój wyjątkowy sposób katoliccy, dumni z miejsca pochodzenia i jednocześnie mu uwłaczający. Kolumbia nie pozostawia nikogo obojętnym – warto tu przyjechać i doświadczyć tej „rzeczywistości magicznej”.


Wolontariat w Kolumbii? Czemu nie…
Wolontariat w Kolumbii? Czemu nie…

Reply

Kolumbia Travel | Polskie biuro podróży w Kolumbii
© 2015